Czytelnia Sztuki

Polowanie na skojarzenia | Grzegorz Sztwiertnia | ZEMSTA/REVENGE

The only way to get rid of my fears is to make films about them*

Alfred Hitchcock

Problem wszechobecnej zarówno w naturze jak i kulturze żądzy kontroli, dominacji, odwetu i zemsty jest tematem wystawy Grzegorza Sztwiertni w Czytelni Sztuki. Te właśnie aspekty społecznej rzeczywistości, ważne dla polskiej w szczególności historii i tradycji, kształtują, zdaniem artysty, współczesne modele ludzkich interakcji.

Zdaniem Thomasa Hobbesa, który jako pierwszy dokładnie opisał niepokojące związki między naturalną skłonnością ludzką do agresji, a wprowadzanymi przez cywilizację uregulowaniami, społeczeństwo opiera się na niemożliwej do wykorzenienia, pierwotnie nieokiełznanej przemocy. Przywoływana przez Hobbesa „dzikość”, stanowi według niego popędowe podłoże zarówno ludzkiej natury, jak i historii ludzkości. Według Zygmunta Freuda, odpowiedzialną za ujarzmianie wszechobecnej wśród ludzi agresji jest kultura, której celem jest między innymi ochrona społeczeństwa przed niepohamowanym wybuchem destrukcyjnej dzikości. Myśl ta, spisana w obrębie podręcznikowej pozycji „Poza zasadą przyjemności”, stanowi ciekawy punkt wyjścia do rozważań o obecności różnych odcieni przemocy w sztukach wizualnych.

Sztwiertnia, z właściwym sobie wyczuleniem na rymy w różnych tekstach kultury, przygląda się w szczególności kinematografii, podejmując próbę refleksji nad modelami formułującymi te z ludzkich cech, które zdominowały metody współżycia. Za pośrednictwem obrazów filmowych, instalacji oraz serii malarskiej poddaje analizie wizualne i dźwiękowe wątki przemocy, poniżania i destrukcji.

Hitchcock marzył o tym, żeby reżyser przyciskając jeden guzik był w stanie manipulować emocjonalną reakcją odbiorcy. Sztwiertnia taki guzik naciska, kiedy poddaje wiwisekcji dźwięk lub multiplikuje przyprawiający o dreszcz obraz filmowy.

Łowca cytatów

Film „Psycho²” (2010) na pierwszy rzut oka jest zaledwie wyrafinowaną pochwałą cytatu w sztuce. Sztwiertnia dokonuje w nim mariażu „Psychozy” Alfreda Hitchcocka (1968) i Gus Van Santa (1998), który z kolei złożył hołd Hitchcockowi powtarzając jego „Psychozę” ujęcie po ujęciu. Składając dwie realizacje filmowe w jeden utwór, artysta podpisuje się niejako po raz trzeci pod tym największym studium psychotycznych lęków dwudziestego wieku, ostatnio błyskotliwie zanalizowanym przez Slavoja Žižka. Niesamowitość obcowania z nakładającymi się na siebie dwoma wersjami „Psychozy” wynika z przenikania się ról, zachodzenia na siebie ścieżek dźwiękowych i różnej czułości taśmy filmowej. Cały wic polega jednak na tym, aby nie werbalizować na siłę swoich odczuć, stronić od nadmiernego intelektualizowania tego, czego doświadczamy. Przyjemność uczestniczenia w dwóch thrillerach psychoanalitycznych na raz rozgrywa się przede wszystkim na poziomie ludzkim/emocjonalnym.

W specjalnie dla Czytelni Sztuki stworzonej instalacji „Dzika banda” (2011) artysta w hołdzie złożonym kanonicznym dziełom sztuki filmowej, posługuje się „dzikim reliefem” – swego rodzaju trofeum zdobytym w starciu z takimi arcydziełami jak „Łowca jeleni” (1978) Michaela Cimino czy „Dzika banda” (1969) Sama Peckinpaha. Odważne, drastyczne i często kontrowersyjne narracje przesycone skrajną brutalnością są dla artysty punktem odniesienia i swoistą „poezją dekadencji”. Peckinpah, demitologizując Dziki Zachód, porusza kwestię odwiecznej fascynacji przemocą, zobrazowaną na przykładzie dzieci torturujących skorpiona w mrowisku na początku swojego filmu. Przygląda się z uwagą społecznej degeneracji i anarchii, których genezy upatruje w poczuciu wyższości agresora nad osobnikiem pokonanym. Sztwiertnia w swojej instalacji o tytule zapożyczonym od Peckinpaha kontynuuje dygresję na temat dominacji i poniżenia, koncentrując się jednak na konfrontacji natura-estetyka.

Żywe zło

Premierowy kolaż dźwiękowy “Walka o słowo (Quest For Word) II” (2011) podejmuje grę z wyobrażeniami na temat początków mowy ludzkiej, dla którego punktem wyjścia był pierwotny język plemienny stworzony na potrzeby filmu „Walka o ogień” J. Annauda (1981). Skojarzenia ze słynną „Sonatą pierwotną” („Ursonate”) Kurta Schwittersa sytuują pracę w obrębie poszukiwań odniesień do czasów sprzed powstania kultury. Co ciekawe, w „Walce o ogień”, w której nad choreografią poruszania się ludzi pierwotnych pracował antropolog Desmond Morris, język ludzi pierwotnych stworzył angielski pisarz i językoznawca Anthony Burgess, znany przede wszystkim, jako autor ”Mechanicznej pomarańczy” (1962). Podobne, „prymitywne” akcenty znaleźć można w złowieszczej i przerażająco sugestywnej pracy “LiveEvil” (2009) czy w rejestracji dźwiękowej pod znaczącym tytułem „Bluzg” (2001/2009).

U Sztwiertni wszystkie wątki mają tendencję do wzajemnego przenikania się – w „Walce o słowo” słychać echo słów Marka Chlandy: „Pewnego razu, kiedy usiłowałem podobać się swym słuchaczom, język mój nie wymówił ani jednego wyrazu zrozumiałego” („Życie zewnętrzne” 2009).

Język, ten pierwotny i ten współczesny, jest jednym z ulubionych tematów Sztwiertni. Lingwistyczne przygody tego artysty – bez względu na to czy zapożyczone czy zupełnie własne – często krążą wokół słów bolesnych bądź złych. Wystarczy przywołać tytuł wystawy „ObRAZY/PAINtings” czy „LiveEvil”, – który chociaż pierwotnie należał do Milesa Davisa, swoją obecnością na wystawie dodaje jeszcze jeden akcent do tezy o przenikaniu się zła (evil) i tego, co żywe (live). Wrażliwość Sztwiertni na językowe niespodzianki odsyła też do jednego z jego ulubionych twórców – Bruca Naumana. Artysta ten, znany z językowych operacji, zmyślnych dekonstrukcji zdań i znaczeń równie chętnie inspiruje się przemocą („Violins Violence Silence” 1981-1982; „Violent Incident” 1986), dominacją i śmiercią („White Anger, Red Danger, Yellow Peril, Black Death” 1984).

Nie każdemu dane jest mieć nosa**

Intrygujący temat zawiści i zazdrości, tym razem w sztuce, podejmuje seria ośmiu obrazów pod wspólnym tytułem „Prawda w malarstwie” (2006). Nawiązuje ona do słynnej deklaracji „Ojca Wszystkich Awangard”, Paula Cézanne’a: „Winien wam jestem prawdę w malarstwie i powiem wam ją”. Sztwiertnia-inkwizytor symbolicznie karze na płótnach „ośmiu największych tropicieli prawdy i fałszu w malarstwie i w życiu za wielokrotne aberracje i odstępstwa od wytyczonego wcześniej celu”.

Z medycznym zacięciem pozbawia nosa (intuicji?) tuzów światowego malarstwa (Ad Reinhardt, Andy Warhol, Paul Cézanne, Francis Bacon, Henryk Stażewski, Jackson Pollock, Vincent Van Gogh, Władysław Strzemiński), wodząc tym samym za nos krytyków sztuki, węszących okazję do rozpoznania zestawu „osobistych mistrzów Grzegorza Sztwiertni”. Niczym w opowiadaniu Nikołaja Gogola, nosy opuszczają twarze, pozostawiając miejsce na rozważania o prawdzie w malarstwie… „Powinniśmy malować nie to, co nam się wydaje, że widzimy, lecz to, co widzimy”, przekonywał Cézanne. Od niego też być może przejął Sztwiertnia skłonność do zgłębiania tematów w ramach serii, co sprzyja dokładnym obserwacjom i pozwala zbliżyć się do sedna problemu. Osiem portretów prezentowanych w Czytelni Sztuki, w których powstaniu obok wagi historycznej grała rolę również dostępność ikonograficzna, można czytać też, jako przestrogę przed artystyczną zawiścią –„pilnuj swego nosa i nie pożądaj sztuki bliźniego swego”.

Zawsze razem

W pracy “Together Through Life” (2010) Sztwiertnia stosuje filmowy recykling w najczystszej formie (tzw. found footage), bazując na popularnym serialu telewizyjnym „Dr House”. Przemyślne zderzenie dosłownej i metaforycznej zarazem tkanki życia (wewnętrznego i zewnętrznego) jest tu jednocześnie komentarzem na temat natury socjopatii i sposobów rozładowywania napięcia. Pulsującym kadrom towarzyszącym części „Internal Life” Sztwiertnia przeciwstawia nieco somnambuliczne obrazy „External Life”. Jako podkład muzyczny wykorzystuje industrialne rytmy „Throbbing Gristle”, które zadziwiająco dobrze pasują do obydwu przywołanych światów. Słowo „united” jak refren przewija się przez kolejne ujęcia, pieczętując niejako jedność ludzkiego jestestwa. Gdyby odwołać się tu do rozważań Julii Kristevej, która pisze o konieczności odrzucenia cielesnych funkcji dla zdefiniowania własnej podmiotowości, wydaje się jakby Sztwiertnia sugerował sztuczność tego typu podziałów, stawiając na życie „zjednoczone” (united). Przeczy tym samym podziałowi na powierzchnię i wnętrze, chociaż wykorzystuje je przewrotnie do nadania struktury swojej pracy. Film, którego tytuł zaczerpnięty został z nowego albumu Boba Dylana, jest też następną w twórczości Sztwiertni dedykacją: Markowi Chlandzie, którego wystawa „Życie zewnętrzne/External Life” odbyła się między innymi w Galerii Starmach w Krakowie (2009) oraz Markowi Koterskiemu, autorowi filmu „Życie wewnętrzne” (1987), w którym skądinąd króluje zasada obopólnej agresji, określająca wszystkie relacje głównego bohatera z otoczeniem. Znamienne, że zanim jeszcze powstał legendarny „Together…”, krytyka mianowała Sztwiertnię „Dr House’em polskiej sztuki”.

Myśliwy

Prace wybrane i zrealizowane na wystawę w Czytelni Sztuki to do pewnego stopnia tzw. objets trouvé (przedmioty znalezione), ulubione zwłaszcza przez surrealistów. Obrazoburcy spod znaku Dada bezwstydnie korzystali z realnych przedmiotów, nadając im nowe znaczenia; Sztwiertnia zajmuje się zbieractwem motywów rozpierzchłych na wysypisku kultury. O ile wspomniana metoda filmowa found footage jest dosłownym przykładem wykorzystania czegoś, co już w kulturze istnieje, o tyle „wypożyczanie” tytułów („Dzika banda”, „LiveEvil”, „Together through Life”) to już specjalność artysty. Należy dodać, że te „wypożyczenia” są intelektualnie uzasadnione i generują przyjemne intertekstualne zamieszanie.

Sztuka współczesna jest na szczęście nieokreślonym tekstem, pozbawiającym nas możliwości jednego, definitywnego odczytania. Artysta –myśliwy (dawniej przymiotnik „myśliwy” oznaczał „bystry, umiejący myśleć”) zastawia sidła na rzeczywistość, przetwarzając w sobie właściwy sposób to, co uda się w nie złapać. Wracając do przemocy, która zawsze istnieje w stanie potencjalnym – ją też można uznać za swego rodzaju narzędzie; środek służący do „zwiększenia naturalnej mocy” (Hannah Arendt). Przemoc, według Arendt i w opozycji do wcześniej przywoływanych wypowiedzi, nie jest ani zwierzęca, ani też nie należy do irracjonalnej dziedziny popędów. Wręcz przeciwnie – jest podporządkowana racjonalności celów i środków.

Pracom Sztwiertni skupionym pod sztandarem „Zemsta/Revenge” towarzyszy przeczucie, że przemoc jest w dużym stopniu podłożem ludzkiej natury i historii ludzkości, a swoją estetyczną kulminację osiąga w sztuce.

/ Ola Wojtkiewicz /

*(Jedynym sposobem na pozbycie się własnych lęków jest robienie o nich filmów)
**Przysłowie łacińskie: non cuicunque datum est habere nasum – nie każdy potrafi badać, poszukiwać, śledzić; z Epigramów Marcjalisa

Comments are closed.


Visit Us On FacebookVisit Us On TwitterVisit Us On PinterestVisit Us On LinkedinVisit Us On Google PlusVisit Us On YoutubeCheck Our Feed